ZWYCIĘSTWO JEST KONSEKWENCJĄ
Aktualności
Logo
Jak co czwartek: Trenujemy Rodziców cz.7 - Wokół boiska nie chodzimy
2014-01-01
Jak co czwartek: Trenujemy Rodziców cz.7 - Wokół boiska nie chodzimy

Kontynuujemy nasz zimowy cykl pt."Trenujemy rodziców czyli jak pomóc swojemu dziecku w przygodzie z piłką". Tradycyjnie, jak co czwartek publikujemy na łamach naszej strony kolejne lekcje, które w całości złożą się na swego rodzaju kodeks rodzica. Zachęcamy do czytania i śledzenia na bieżąco kolejnych wpisów.

Więcej o naszym autorskim pomyśle można przeczytać TUTAJ, a także obejrzeć ciekawy film dot. zachowania rodziców w Anglii.

 

A zatem drodzy Rodzice...

 

Lekcja 7: Wokół boiska nie chodzimy

Podczas wykładu trenera młodzieżowych grup Ajaxu Amsterdam usłyszeliśmy niedawno, że kiedyś miał pewnego razu problem z jednym z rodziców. Otóż mimo zakazu zbliżania się do boiska w trakcie meczu jakichkolwiek rodziców (mieli siedzieć na trybunie zgodnie z zasadami obowiązującymi w klubie), ten jeden ojciec postanowił, że z bliska będzie kibicował (i podpowiadał) swojemu synowi podczas gry. Ustawiał się więc tuż przy linii bocznej po stronie, na której biegał jego syn (bo ten był bocznym pomocnikiem). "Kiedy to zobaczyłem, przesunąłem zawodnika z prawego skrzydła na lewe" - powiedział wspomniany trener. "I wiecie, co się stało? Ten tata obszedł boisko i stanął po drugiej stronie by syna ponownie mieć na wyciągnięcie ręki" - dodał z uśmiechem. Ale jak się okazało, trener był przygotowany na taki manewr rodzica i nakazał swojemu zawodnikowi... ponowną zmianę pozycji, czyli powrót na prawe skrzydło. Rodzic dał za wygraną i obecnie nie obserwuje się w Ajaxie kolejnych tak nadgorliwych (chociaż na pewną są, ale znają zasady).

Morał z tego taki, że ów trener nie chciał zrobić na złość temu przejętemu tacie. Zadbał jedynie o to, żeby mały chłopiec biegający po boisku nie czuł presji, której uosobieniem był krzyczący z odległości 5/10/15/30 metrów ojciec. Uwierzcie na słowo: dziecku będzie się grało o wiele lepiej, kiedy poczuje się swobodnie (choćby miało popełniać błędy!), a tę swobodę często ograniczają spacerujący wzdłóż boiska bliscy (oczywiście czasem także niewłaściwie reagujący i czepialscy trenerzy). Pół biedy, jeśli takie osoby - tzn. rodzice czy bliscy - tylko stoją bez słowa tuż obok boiska, ale jeśli do tego zaczynają krzyczeć, podpowiadac, instruować, to wtedy mamy do czynienia z galimatiasem. No bo jak tu inaczej nazwać sytuację, w której zawodnikowi podpowiada trener i trzech rodziców naraz?! I co ma zrobić biedny bramkarz, któremu trener podpowiada "podaj piłkę po ziemi do obrońcy", a w tym samym momencie jego tata stojący za bramką (bardzo częsta praktyka!) krzyczy "wykop do przodu!".

Szanowni Rodzice i bliscy, wiemy jak bardzo zależy Wam na sukcesach/uśmiechach/zwycięstwach Waszych dzieci. Widzimy, jak bardzo emocjonujecie się na trybunach (czy wokół boiska) - i to wszystko jest normalne i fajne. Nie zapominajmy jednak o najważniejszym: dziecko w wieku 8, 10, 13 lat jest NA ETAPIE NAUKI GRY oraz CZERPANIA RADOŚCI Z OBCOWANIA Z PIŁKĄ - tyle i aż tyle! Nie róbmy więc sztucznie ze zwykłego turnieju meczu o "Mistrzostwo Świata".

Zwycięstwa - oczywście są na swój sposób ważne, bo kształtują mentalność zwycięzców - niemniej w żadnym wypadku nie mogą przysłonić szkoleniowego i zabawowego traktowania gierki/meczu/konkursu/turnieju. To wyłącznie zadanie trenera, żeby instruować dzieci podczas gry (jeśli uzna to za stosowne w danym momencie) i planować organiację/taktykę tejże gry dla swojej drużyny. Nie jest wskazane, by dziecko podczas gry słyszało różne uwagi od kilku(nastu) osób, bo nie tylko straci orienatcję (co ma właściwie robić?), ale też zamiast skupić się na grze zacznie dyskutować/odpowiadać/obrażać się na rodzica, co wcale nie jest takim rzadkim przypadkiem.  


Podsumowując - usiądźmy sobie na trybunach (oczywiście kibicujmy!) i dajmy dzieciom swobodę oraz szansę pokazania tego, czego się nauczyły. Na presję przyjdzie czas w dorosłym futbolu (i życiu). A jeśli efektem ma być porażka w meczu/turnieju, to niech tak będzie. Przecież dopiero się uczymy, a nic tak nie uczy jak porażki i własne błędy. Pamiętajcie, że naszym zadaniem jest nauczyć dzieci podejmowania decyzji boiskowych, a nie podejmować ich za nie.



Przeczytaj poprzednie odcinki cyklu:

Lekcja 1. Idziemy na trening - z torbą...

Lekcja 2. Moje narzędzie pracy

Lekcja 3. Wchodzimy do szatni

Lekcja 4: Głodny zawodnik gra lepiej

Lekcja 5: Twój syn nie jest ani lepszy ani gorszy

Lekcja 6: Po zawodach lepiej ani słowa