Różne są chwile w życiu trenera: jak zwykło się mawiać - raz na wozie, raz pod wozem - sukcesy i porażki, chwile szczęścia i zwycięstw przeplatane zwątpieniem i smutkiem po niepowodzeniach. Są jednak i takie chwile, kiedy dostajesz coś, czego się zupełnie nie spodziewałeś. Podziękowania cenniejsz niż niejeden medal - coś dzięki czemu wiesz, że praca ma sens, że warto się starać, bo tam gdzieś ktoś bardzo świadomy czeka na trening - jakby to była najwazniejsza rzecz na świecie... .
A było to tak: Wikoria Świerkosz (na zdjęciu), nasza wychowanka trenująca w grupie 2004 pod okiem trenera Michała Guta postanowiła tego lata swoją dalszą przygodę z piłką kontynuować w dziewczęcej drużynie, stąd podczas tego lata właśnie wyrazliliśmy zgodę na transfer definitywny do klubu UKS Jedynka Krzeszowice. I wszystko zapewne obyłoby się bez echa, gdyby nie to, co napisała pod adresem naszego Klubu Wiktoria zaraz po transferze. Przeczytajcie, bo naprawdę warto...
"Odkąd pamiętam zawsze chciałam grać w piłkę. Nieraz chłopcy z sąsiedztwa zapraszali mnie do gry na ówczesnym placu zabaw 3 Muszkieterów. Jedna bramka była pomiędzy piaskownicą , a huśtawkami, natomiast druga bramka była złożona z dwóch butów na samym końcu placu. Jednego dnia stwierdziłam, że nastała chwila aby zrobić krok do przodu, zaczęłam szukać dla siebie klubu . Dużo osób polecało żebym grała dla Górnika Libiąż. Od razu spodobał mi się ten pomysł, lecz bym jeden problem ... Była to drużyna męska. Tym faktem się jednak nie zniechęciłam. Zaczęłam dopytywać jak mogę się skontaktować aby móc pokazać na co mnie stać na treningu . Udało mi się, za 2 dni sparing który zadecyduje co dalej ze mną. Przyszłam, bez stresu na sparing. Rozgrzewka, biegi i Tym podobne . Słyszałam śmiechy gdzieś za plecami ,, A to dziewczyna , na pewno na chwilę jest" . Gwizdek , rozpoczynamy od środka. Powoli kreujemy akcję, jesteśmy 20 metrów od bramki , mówię,, Jestem !,, dostaje podanie i strzelam. Kilka centymetrów dzieliło mnie od gola . Nie poddałam się i graliśmy dalej . W końcu nie udało nam się wygrać, podeszłam do mamy która pomimo naszej przegranej była uśmiechnięta. Powiedziała że mogę grać dalej . Byłam tak szczęśliwa. Od tego dnia zmieniło się wszystko . Treningi , mecze to było to do czego przygotowywałam się najbardziej , były na pierwszym miejscu. Zawsze na trening szłam nawet gdy bolała mnie głowa czy brzuch. Dla mnie nie było przerwy poza chorobą. Choć nieraz przychodziłam na trening chora , ponieważ byłam tak uparta , jest trening i koniec , muszę iść. Dostałam propozycję treningów indywidualnych. Dzięki nim dziś zawdzięczam wszystko co udało się osiągnąć tą pracą. Było to dla mnie ciężkie . Ten wysiłek fizyczny był ogromny na początku. Poradziłam sobie z tym tak jak umiałam , dziś widać efekty , które pomagają patrzeć w przyszłość o mnie i o piłce. Gdyby nie trener i moi rodzice nie wiem czy bym była taka jaka jestem teraz . Jestem bardzo za to im wdzięczna. Teraz nastał czas na otwarcie nowego rozdziału. Nowy klub , nowe miasto , nowi znajomi , Nowy trener , wszystko nowe . Jeszcze raz chciałabym bardzo podziękować wszystkim za pomoc czy to przy treningu , czy za wsparcie w tym co robiłam i robię . Było wspaniale grać dla Górnika Libiąż. Zawsze zostanie mi to wspomnienie w pamięci jako jedno z najlepszych." Wiktoria Świerkosz
Wiktorio, coż możemy Ci powiedzieć w imieniu Klubu: dla nas był to zaszczyt mieć taką Zawodniczkę. Swoje zamiłowanie do piłki udowodniłaś podczas treningów i meczów, a spotęgowałaś takim właśnie wpisem. Serdecznie za to dziękujemy i życzymy Ci powodzenia w dalszej karierze piłkarskiej. Będziemy bacznie śledzić Twoją piłkarską ścieżkę i mocno trzymać kciuki. A jeśli przyjdą kiedykolwiek chwile zwątpienia, to przypomnij sobie... jak masz na imię. Nam już udowodniłaś, że jesteś urodzoną "Zwyciężczynią"!
POWODZENIA!