Kontynuujemy nasz zimowy cykl pt."Trenujemy rodziców czyli jak pomóc swojemu dziecku w przygodzie z piłką". Tradycyjnie, jak co czwartek publikujemy na łamach naszej strony kolejne lekcje, które w całości złożą się na swego rodzaju kodeks rodzica. Zachęcamy do czytania i śledzenia na bieżąco kolejnych wpisów.
Więcej o naszym autorskim pomyśle można przeczytać TUTAJ, a także obejrzeć ciekawy film dot. zachowania rodziców w Anglii.
A zatem drodzy Rodzice...
Lekcja 14 - Patrz na zegar... biologiczny
Była kiedyś taka tendencja w naszym rodzimym futbolu, że do młodzieżowych kadr narodowych czy wojewódzkich dobierano zawodników wysokich, dobrze zbudowanych - słowem: "wyrośniętych". Ich zadaniem było wykorzystanie fizycznej przewagi nad rówieśnikami (np. w wieku 15 lat) i wygrywanie meczów. Co ciekawe, taka pseudostrategia polskich trenerów przynosiła nieraz efekt, dzięki czemu nie tak dawno temu mogliśmy się pochwalić niemałymi sukcesami takich drużyn na arenie międzynarodowej (np. w kategorii U-17). Tak kierujący selekcją trenerzy uchodzili za bardzo krótkowzrocznych, a może i ociemniałych, stawiając sobie za cel sukces tu i teraz (póki mamy bardziej "wyrośniętą" drużynę). Nie zwrócili jednak uwagi na fakt, że w różnym tempie rozwijające się dzieci (młodzieńcy) w pewnym momencie zrównają się w rozwoju anatomicznym i wtedy decydować będą przede wszystkim umiejętności piłkarskie.
Niezwykle ważnym w obserwowaniu dzieci jest bowiem zegar biologiczny, który dla każdego dziecka bije inaczej. Stąd dysproporcje m.in. w wadze i wzroście rówieśników. I każdy trener, jak amen w pacierzu powinien znać zasadę, że talent dziecka ulega często zamaskowaniu ze względu właśnie na zegar biologiczny. I chłopak, który dziś jest szczupły, wątły, czy niski w przyszłości może być najlepszym piłkarzem (mimo, że dziś nie może dogonić czy minąć z piłką wyższego o 20 cm rówieśnika). Powiemy nawet więcej - naukowe badania potwierdzają, że największe talenty piłkarskie to w większości chłopcy, których zegar biologiczny bił w dzieciństwie wolniej (którzy fizycznie rozwijali się wolniej). Zapewne jednym z powodów jest to, że już od najmłodszych lat w starciu z większymi czy silniejszymi przeciwnikami takie dzieci muszą się bardziej starać - doskonalą więc dużo bardziej m.in. elementy techniczne. Większy chłopak często poprzestaje na swojej tymczasowo większej szybkości biegowej czy grze ciałem i zadowala się, że góruje nad resztą.
Przytoczone rozważanie ma na celu zwrócenie uwagi także Was - Rodziców na kwestię różnorodnego tempa rozwoju Waszych dzieci. Pod żadnym pozorem z tego powodu nie należy więc zabraniać dziecku udziału w zajęciach sportowych. Nie ważne czy jest niskiego wzrostu, że wątły, mało ruchliwy, otyły czy... za wysoki (bo i ktoś może przesadzać w drugą stronę). Po pierwsze - sport wychowuje, uczy obowiązkowości i dodaje zdrowia oraz sprawności - i już choćby tylko z tego powodu musi być masowy i nie należy zamykać przed nikim drzwi. Po drugie - nie ma reguły, mówiącej jaką trzeba mieć sylwetkę i ile wzrostu (w wieku dziecięcym) żeby zostać dobrym piłkarzem. Może nim być w przyszłości cherlawy i chorowity chłopczyk, a może też nieco otyły przedszkolak. Przyjrzyjcie się najbardziej znanemu przypadkowi i dowodowi na to, że wzrost u piłkarza nie ma znaczenia (z wyjątkiem bramkarzy). Mowa o Leo Messim, u którego w dzieciństwie zdiagnozowano karłowatość przysadkową. Dziś obok niego po największych stadionach świata biega wielu niskich zawodników i w niczym nie ustępują oni tym wyższym (wręcz przeciwnie, imponują wyszkoleniem technicznym i szybkością w operowaniu piłką). Ale zaglądając też na drugi biegun, warto odnotować, że wielu znakomitych piłkarzy to osoby o wzroście około 2-metrowym (np. Zlatan Ibrahimovic). Nie ma więc sztywnej granicy w świecie piłki nożnej. Tym bardziej nie można takich granic wyznaczać wśród dzieci, które ze względu na różne tempo rozwoju mogą nas w przyszłości pozytywnie zaskoczyć swoją sylwetką.
Na koniec puentująca myśl prosto ze szkoły FC Barcelona:
"Ważne aby nie zrywać zielonego owocu. Pozwólmy mu dojrzewać, ciągle podlewając drzewo. Jak będzie dojrzały to sam spadnie".
Przeczytaj poprzednie odcinki cyklu:
Lekcja 1. Idziemy na trening - z torbą...
Lekcja 2. Moje narzędzie pracy
Lekcja 4: Głodny zawodnik gra lepiej
Lekcja 5: Twój syn nie jest ani lepszy ani gorszy
Lekcja 6: Po zawodach lepiej ani słowa
Lekcja 7: Wokół boiska nie chodzimy
Lekcja 8: Zerkajmy na brzuszki
Lekcja 9: Rodzicu interesuj się!
Lekcja 10: Najlepszy klub na świecie
Lekcja 11: Co trener ma wspólnego z fizykiem NASA?
Lekcja 12: Najważniejsza z nieważnych rzeczy
Lekcja 13 - Po pierwsze: edukacja!